Skromna
gra małego polskiego 11bit Studios okazała się być jedną z
sensacji poprzedniego sezonu wydawniczego. Już zapowiedzi wyglądały
obiecująco, jednak nic nie wskazywało na to, żeby „This War of
Mine” miało się stać ogólnoświatową sensacją. BAFTA dla
najlepszego indyka oraz czterdziestoprocentowy skok akcji skok akcji
na giełdzie mówią same za siebie. Wydaje się jednak, że wpływ
polskiej gry może być daleko istotniejszy niż nagrody i pieniądze
na firmowym koncie.
W
„This War of Mine” nasz zadanie jest proste – musimy sprawić,
że grupka cywilów zajmujących ruiny budynku pośrodku oblężonego
miasta przeżyją do
wyzwolenia.
W grze nie ma misji, informacje które do nas docierają są
szczątkowe i nie za bardzo istotne, a kiedy nastąpi koniec – nie
wiemy. Skupiamy się więc na zmaksymalizowaniu szans naszych
ocalonych na przetrwanie. Gra toczy się na zmianę systemie dobowym.
Czas płynie, podczas gdy z dostępnych nam zasobów staramy się
sklecić chałupniczy aparat bimbrowniczy, kręcimy papierosy,
filtrujemy wodę czy zajmujemy się domowym warzywniakiem. Od czasu
do czasu wpada do nas okoliczny handlarz, by po fatalnym dla nas
kursie wymieniać nasze surowce na rzeczy potrzebne nam natychmiast,
takie jak naboje czy leki. Mechanika jest dość prosta i przypomina
trochę grę zupełnie nie pasującą do tak ciężkiego klimatu,
czyli słynne Simsy.
Sprawdza się jednak dobrze, a ekstensywny research autorów
doprowadził do zawarcia w grze wyłącznie urządzeń faktycznie
używanych przez zmagających się z wojną cywilów. Natomiast pod
osłoną ciemności gra zmienia się w specyficzną skradankę, w
której wysyłamy jednego z naszych podopiecznych na nocne łowy i
staramy się wrócić z jak największą ilością przydatnych
przedmiotów. Na początku wracamy suto obładowani po rajdzie na
znajdujący się obok opuszczony dom, z czasem jednak zaczyna
brakować bezpiecznych miejsc do eksploracji i jesteśmy wtedy
zmuszeni do zapuszczania się w coraz to niebezpieczniejsze rejony,
gdzie kryjemy się przed żołnierzami, najemnikami, snajperami oraz
nie zawsze przyjaźnie nastawionymi lokatorami. Niektórzy będą
chcieli z nami handlować, inni przywitają nas serią z karabinu.
Tym,
co stanowi o sile „This War of Mine” jest zaskakujący poziom
imersji jak na grę z rzutem dwuwymiarowym. Z pewnością pomagają w
tym stopniowo poznawane historie bohaterów oraz ich umęczone
twarze, które spoglądają na nas z dołu ekranu. Poza tym twórcom
gry udało się przekonywująco oddać atmosferę oblężonego
miasta, gdzie wszystko zostaje podporządkowane przetrwaniu.
Doskonałe jest jeszcze jedno – jak łatwo jest tu umrzeć. Jedna
błędna decyzja w zarządzaniu zasobami może doprowadzić do
postępującej geometrycznie katastrofy, a w nocy zginąć możemy
przez moment nieuwagi. A zapisać, jak to w życiu, się nie da.
Dlaczego
więc gra 11bit Studios jest moim zdaniem tak istotna? Ponieważ mimo
że ciężko nazwać rozgrywkę w „This War of Mine” dobrą
zabawą, to i tak każdy szanujący się gracz powinien mieć ten
tytuł w kolekcji, ponieważ pokazuje ona jak ciekawie można za
pomocą gry wideo opowiadać o tematach trudnych i istotnych. Nie
jest to też kolejny niszowy eksperyment z nurtu serious games, a
pełnoprawna gra z rozbudowaną mechaniką, która moim zdaniem
przeciera szlaki dla kolejnych fascynujących pozycji.